Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Pomógł: 1 raz Wiek: 65 Posty: 45 Otrzymał 13 piw(a) Skąd: Przechlewo
Wysłany: Pon Lip 02, 2007 19:38 Grubość żyłki a brania ryb
GRUBA ŻYŁKA to „PEWNA ŻYŁKA”
Wielu wędkarzy pamięta jeszcze gorzowskie żyłki, które przy grubościach 0,35 miały wytrzymałość dzisiejszej osiemnastki. Boże kochany, jakie ryby się traciło przez te słabe żyłki, a jeszcze dwadzieścia lat temu gdybym miał żyłki o takiej wytrzymałości jak dziś to nie takie leszcze, płocie czy szczupaki miałbym na swoim koncie. Nikt jakoś wtedy nie narzekał na grubość żyłki każdy szukał grubszej, bo mocniejsza, a ryby brały. Kołowrotki hamulce miały wtedy, że pożal się Boże, bo i trzydziestka żyłka potrafiła trzasnąć na trzy kilowym leszczu a przecież to tylko leszcz, który po zacięciu idzie jak decha. Wszystko obracało się wokoło wytrzymałości żyłek a nie jej grubości. Co się stało dziś czy ryby zaczęły chodzić na kursy samo ostrożności? Bo żeby złowić teraz wielkie okazy ryb trzeba zakładać jak najcieńsze żyłki, bo grubszą niż np. o,16 przy leszczu i 0,10 przy płoci ryba zobaczy, wyczuje czy będzie coś nienaturalnego podejrzewać. I co się dzieje? Znowu klniemy na, czym świat stoi, bo straciłem rybę życia przez tę cienką żyłkę. Czy ktoś się zastanowił, dlaczego tak ślepo wierzymy w to że trzeba stosować jak najcieńsze żyłki żeby złowić wielki okaz których jest bardzo mało i przede wszystkim są bardzo ostrożne. Że czym cieńsza żyłka tym większa szansa na rybę życia. A guzik prawda takie jest moje zdanie.
Zacznijmy od tego, co tak naprawdę jedzą płocie czy leszcze w naturalnym swoim środowisku. Jadłospis tych dwóch gatunków jest nawet dość zbliżony, oczywiście jest mowa o okazach tych gatunków z mojego wędkarskiego punktu widzenia. W okresie wiosenno-letnim i płocie i leszcze najczęściej, bo nawet w 90% były objedzone jak przypuszczam racicznicami i jakimiś ślimaczkami te drugie częściej znajdywałem u płoci. Poznawałem to po nie całkiem zmiażdżonych muszelkach. Za to leszcze chyba lubują się w raciczniczkach i jak się też później dowiedziałem w martwych małżach. A w okresie jesiennym zaczynają penetrować dno gdzie nie zawsze występuje warstwa miękkiego mułu. Przecież już tyle razy słyszeliśmy i czytaliśmy o tym, czym żywią się np. te dwa gatunki ryb. A czy ktoś się kiedyś zastanowił i sobie wyobraził ile i jakiego trudu i wysiłku fizycznego potrzebują te ryby żeby zdobyć ten bardzo im potrzebny pokarm.
Nie raz zahaczyliśmy zestawem kawał gałęzi i po wyhodowaniu oblepiona była właśnie racicznicami jak mocno są przyklejone nawet te malutkie przekonał się nie raz każdy wędkarz. Racicznice żyjące na stromych spadach są pożywieniem płoci najstarszego rocznika i żadne z nich nie leżą sobie pojedynczo na dnie tylko są zbite w małe grupki mocno sklejone. Wyobraźmy sobie teraz leszcza próbującego dorwać się do tych raciczniczek przyklejonych do patyków czy jakichkolwiek innych przedmiotów na dnie po części zamulonych. Nie jednokrotnie przyglądałem się pyszczkom leszczy jak mocno są wytarte i często pokaleczone właśnie od ciężkiego wysiłku fizycznego podczas zmagania z kołkiem oblepionym mięczakami. Czy wyssaniu mięsa martwych małż z muszli. Często w okresie czerwiec – lipiec można obserwować stada wielkich płoci żerujących na twardym stromym spadzie. Dosłownie przewracają wszystko, co leży na dnie od patyków po kołki i kamienie, bo doskonale wiedzą, że to tam kryją się jętki, pijawki młode raciczniczki i wiele innego pożywnego jedzenia. A gdy zanęcę tu i teraz takie miejsce łubinem, grochem czy pół twardą kukurydzą to każde ziarno choćbym je przywiązał na sznurku będzie dosłownie wyrwane z najbardziej niedostępnej przeszkody.
Od wielu lat nie bawię się w cienkie żyłki jasne, że nie zastosuję trzydziestki do przywiązania haczyka nr 4 czy nawet nr 2, a tylko dlatego że taka gruba żyłka się z niego zsunie. Bo na pewno rybie nie będzie to przeszkadzać. Przy moich zestawach mam pewną żyłkę bo główna 0,24 do 0,25, a przypon od 0,18 gdy łowię na mniejsze przynęty białe robaki, pęczak lub małe kolanka makaronu i to wszystko na cienkim haku nr 1. I przypon 0,20 do 0,22 gdy na grubym haczyku nr 1 i często 0/1 mam ziemniaka dwa kolanka makaronu lub jedno duże. Taki zestaw daje mi komfort holowanego leszcza, bo na pewniaka i szybko odrywam go od dna i jadę z nim do góry. Te pozostałe nie mają prawa zorientować
Się, że coś się dzieje niezgodnego z ich środowiskiem. Dla mnie wędkarstwo to nie nowoczesny sprzęt tylko odpowiednia taktyka i znajomość biologii ryb.
Bogdan Barton
No i potwierdzam to co pan mówił o pożywieniu dużych płoci i leszczy czyli racicznicach i ślimakach.7 km od domu mam piękne jezioro Kolbudzkie.Żyją w nim przepiękne płocie i leszcze.Bywając tam i lekko przegruntowując zestaw często zahaczałem duże kule racicznic i ślimaków.Właśnie w tych miejscach wyławiano medalowe czarno-złote płocie.Ostatnio tam będąc (niedziela) przy dużej fali wyławiałem duże kule racicznic oraz ślimaków ale i w tym miejscu brały piękne czarno-złote płocie(nie brały mi tak dobrze jak pewnemu panu z brzegu,który nie łapał na białe robaki lecz właśnie na kukurydze).Miał on w siatce płocie po około 30-40cm i to w dużych ilościach.Nie nęcił kupioną zanętą gdyż by zbankrutował ponieważ jest nad jeziorem codziennie lub nawet dwa razy dziennie.Jego zanęta to kasza jęczmienna zaparzona i tylko garstka mocno pachnącej zanęty na 1kg kaszy aby miało to aromat.Więc zgodzę się że gdzie racicznice i ślimakczki tam i piękna płoć.Zapomniałem dodać że także nie miał zbyt cienkiej żyłki gdyż przyponowa to 0,20mm a główna 0,22mm(pytałem się o zestaw) łowił na grunt blisko brzegu.
Ja tez nie bawię sie w cienkie żyłki :mrgreen: To dobre na zawodach gdzie trzeba łowić szybko i dużo ale w codziennym łowieniu to raczej przesada, co zrobię z dwukilowym linem na osiemnastce w wąskim na metr przesmyku między trzcinami? Tylko pokaleczę rybę
_________________ najlepsze ryby to te które zostają w wodzie! "catch and release" - złów i wypuść!!!!!!
Przy łowieniu pstrągów trzeba znaleźć kompromis, bo gruba żyłka to pewny hol (ważne przy okazach >50 cm), a cienka żyłka to długie i dokładne rzuty. Co z tego że będziemy mieli linkę pozwalającą batem podnieść półtorakilowe sztuki, jeśli żadna taka ryba nam nie weźmie, bo nie zdołamy precyzyjnie i daleko posłać przynęty. Ja używam żyłki 0,20-0,22.
Ulubiona metoda: Spławik i feeder
Pomógł: 37 razy Posty: 1142 Otrzymał 101 piw(a) Skąd: Złocieniec / Szczecin
Wysłany: Pon Lip 02, 2007 20:48
Wkońcu ktoś odważył się napisać śmiałą opinię na temat grubości żyłek. Sam mam grube żyłki bo zazwyczaj 0,18-0,22. Teraz wiem, że mogę to napisać. Dlaczego tak grube? Ano dlatego, że na cienkich żyłkach straciłem w przeszłości 2 leszcze ponad 3,5Kg i to mnie czegoś nauczyło. Od tamtej pory używam grubszych żyłek i wyników nie mam złych! Leszcz to słaba ryba, ale jak wejdzie w chwasty, czcinę, lilie itp. potrafi sprawić dużo problemów. W takim przypadku na cienkiej żyłce nie mamy szans. Na żyłce 0,24 wyłowiłem lina 2Kg i to właśnie dzięki temu, że żyłka była mocna, bo lin wlazł chwasty i na 0,16 nie miałbym szans. Gruba żyłka przeszkadza jedynie w zarzucaniu, ale cięższy zestaw i leci aż miło.
Pomógł: 118 razy Wiek: 50 Posty: 3744 Otrzymał 74 piw(a) Skąd: Jasło
Wysłany: Pon Lip 02, 2007 21:51
Myślę że nie tylko my zdawaliśmy sobie z tego sprawę Producenci wkońcu wynależli plecionkę czyli kompromis między średnicą a wytrzymałością Jednak daleko jeszcze do doskonałości.
Sam przy feederku mam 0,22mm przypon 0,18 w powiewach 0,16
I ja jestem zwolennikiem grubszych żyłek. Ma to jeszcze jedną zaletę. Nie zrywamy ryby, która musi potem pływać z kilku lub nawet kilkunasto metrowym odcinkiem żyłki przy pysku.
Co do łowienia na cienkie żyłki, to jednak też widzę plusy. Mianowicie chodzi o finezję i zmierzenie się z rybą dając jej większe szanse na uwolnienie. No i oczywiście towarzyszące temu emocje i szlifowanie naszej techniki, która jest niezbędna aby wyciągnąć grubą rybę na cienkiej żyłce. O to w tym sporcie też przecież chodzi, prawda
Dokładnie tak ~Kusti. Wędkarstwo to sport.
Kiedyś łowiłem na żyłki od 0,20 wzwyż i była to dla mnie normalna średnica, ale odkąd poznałem walkę z rybą na żyłce 0,14 na Lekkim Spinningu to poznałem co to znaczą przeżycia .
Uważam, że rybie trzeba dać szansę. Nie jest dla mnie wielką satysfakcją wyciągnąć na żyłce 0,25 lina 2kg. Hol siłowy to nie jest to co lubię najbardziej.
Oczywiście tak jak moi przedmówcy powiedzieli: Nie raz warunki tego od nas wymagają (np. dużo zielska, albo wąski przesmyk do holu ryby), ale wtedy kiedy łowimy na otwartej, bezzaczepowej wodzie to aż taka średnica nam niepotrzebna.
Ulubiona metoda: Spławik i feeder
Pomógł: 37 razy Posty: 1142 Otrzymał 101 piw(a) Skąd: Złocieniec / Szczecin
Wysłany: Wto Lip 03, 2007 11:30
Uwierz mi, że przeżyciem było wyłowienie tego lina nawet na tak grubej żyłce, bo zanim go wyciągłem to "grasował" dosyć długo po trzcinach i liliach wodnych i na cienkiej żyłce szans by nie było. Ja zazwyczaj łowię na bardzo zarośniętych wodach i muszę mieć grube żyłki. Wiadomo, łowiąc na otwartej wodzie bez zaczepów można sobie dać żyłeczkę 0,12-0,14, ustawić hamulec i bawić się z rybą. Wszystko zależy od warunków w jakich łowimy. Padło stwierdzenie "trzeba dać rybie szansę". Owszem trzeba, ale czy dobrze jest jak ryba pływa kilka dni z hakiem w pyszczku i męczy się, bo żyłka była słaba? I od czego jest tak słynna zasada "Catch and Release" ?
Tak jak Ty miałeś historię z linem, tak samo ja miałem historię z potężnym okoniem łowiąc jesienią na zestaw z martwą rybką. Okoń (wiem, że okoń, bo udało mi się go dwa razy zobaczyć), około 45-50cm, wbił się w trzciny i po około 5. minutach szamotaniny żyłka pękła po przetarciu o trzciny. Miałem wtedy 0,22, a teraz na zestaw do martwej rybki stosuję 0,25, pomny tamtej przygody.
Ryba z haczykiem w pysku w 80% przeżywa. Zdarzyło mi się już kilka razy łowić okazy z przetrawionymi rdzą haczykami w pyskach. Niestety jeśli o ten temat chodzi to na pewno zdanie będą podzielone: Niektórzy pójdą w stronę sportu (w sensie walki z rybą, równych szans), a niektórzy pójdą w stronę umiarkowanego humanitaryzmu (złowię rybę, odhaczę i szybko wypuszczę). Tak jak powiedziałem, zdania będą pewnie podzielone.
Mała dygresja.
Ale jeśli już chodzi o "równe szanse" dla wędkarza i ryby... Nienormalnym, wręcz nieetycznym zachowaniem jest łowienie szczupaków bez przyponów wolframowych i mówienie o tym, że to są równe szanse. Ryba z obrotówką w pysku, zapięta na trzy haki, nie ma szans przeżycia.
Koniec małej dygresji.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.