Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Właśnie wróciłem z krótkiego (2-godzinnego) wypadu na Narew. Tym razem chciałem spróbować zachwalanej przez wielu metody na boczny trok. I dziś metoda okazała się skuteczna!
Złowiłem tylko dwie ryby,ale obie wymiarowe:
- 24 cm okonia (pobiłem życiówkę o 1 cm)
- 50 cm szczupaka - mojego pierwszego wymiarowego
I to na razie tyle relacji lecę coś zjeść i wypić kawkę.
Aha, czy ktoś zna może sposób na rozprostowanie skręconych w sprężynkę końcówek przyponów wolframowych?
_________________ Rekordy:
okoń: 24 cm
szczupak: 50 cm
boleń: 63 cm
płoć: 22 cm
krąp: 21 cm
ukleja: 18 cm
wzdręga: 22 cm
kleń: 25 cm
leszcz: 1 kg
Ulubiona metoda: Spinning
Okręg PZW: Siedlecki
Pomógł: 19 razy Wiek: 36 Posty: 715 Otrzymał 252 piw(a) Skąd: Mokobody
Wysłany: Sob Sie 10, 2013 09:18
Gratuluję Personal Best Okonia i Szczupaka Co do wolframów to pisał ktoś niedawno na czacie (bodajże irekskyline), że można je wyprostować poprzez nagrzanie zapalniczką w pozycji rozciągniętej i naprężonej (pewnie w takiej pozycji także muszą wystygnąć). Nie wiem czy to działa ale nic nie szkodzi spróbować.
Pomógł: 7 razy Posty: 101 Otrzymał 16 piw(a) Skąd: Elbląg
Wysłany: Sob Sie 10, 2013 18:51
Ja nie polecam tej metody , ponieważ bardzo osłabia ona przypon . Raz tak zrobiłem i na pierwszym słabym zaczepie przypon strzelił. Jeśli wolfram jest jedynie poskręcany to nie robi to wielkiej różnicy . Radziłbym zainwestować w lepsze stalki , sam łapie na te od Dragona i jestem z nich zadowolony .
Ulubiona metoda: Spinning
Okręg PZW: Siedlecki
Pomógł: 19 razy Wiek: 36 Posty: 715 Otrzymał 252 piw(a) Skąd: Mokobody
Wysłany: Sob Sie 10, 2013 19:16
Bardzo możliwe, że wysoka temperatura osłabia właściwości tego metalu, bez odpowiedniego zahartowania może tracić na twardości. Jednak myślę, że nawet te lepszej jakości będą się skręcać na zaczepach, taka jest ich natura, kupiłem kiedyś najdroższe i miałem nadzieję, że nie ulegną temu zjawisku. Niestety, oprócz tego że się skręcają to tak samo się urywają
Pomógł: 7 razy Posty: 101 Otrzymał 16 piw(a) Skąd: Elbląg
Wysłany: Sob Sie 10, 2013 19:30
kp44, faktycznie nawet te lepsze się skręcają , ale napewno nie tak jak te tańsze. Przerobiłem już temat tanich stalek i naprawdę warto jest wydać te 4-5zl więcej. Dragonami łowię aż do zerwania , a na mocnej pletce szybciej prostuje hak , więc goszczą na zestawie dość długo przy czym nawet w swoim ostatnim rzucie wyglądają zacnie. Tańsze wolframy po wyprawie są poskręcane i pojedyncze włókna przeważnie pękają co czyni je słabszymi.
Ulubiona metoda: Spinning
Okręg PZW: Siedlecki
Pomógł: 19 razy Wiek: 36 Posty: 715 Otrzymał 252 piw(a) Skąd: Mokobody
Wysłany: Sob Sie 10, 2013 20:24
Zależy też ile kto przynęt urywa Ja trudnych miejsc nie odpuszczam i urywanie tańszych jakoś lepiej znoszę Choć odkąd łowię na plecionkę sporo przynęt do mnie wraca.
Dawno nie pisałem, bo i dawno na rybach nie byłem. Najpierw obowiązki służbowe, potem rodzinne i tak przeszło pół miesiąca zleciało. Ale dziś się wyprawiłem z samego rana.
Początkowo było nawet spoko. W drugim czy trzecim rzucie miałem branie. Niestety rybki nie wyciągnąłem, ale na haczyku zostało mi coś. Sam nie wiem co. Może nawet wolę nie wiedzieć, ale podejrzewam, że był to język szczupaka...
W każdym razie niedługo potem wyciągnąłem ok. 40-centymetrowego szczupaczka, więc jak na mnie dzień był udany.
A potem posucha. Nie tylko u mnie zresztą. Stan wody na Narwi jest bardzo niski, ryby podobno dziwnie biorą, a wędkarze głupieją, bo ich ulubione miejscówki stają się wysepkami, cypelkami itd.
W każdym razie później wybrałem się ze znajomym wędkarzem (typowa znajomość znad wody) na jedną z jego miejscówek. On wyciągnął dwa okonie, ja miałem branie (bez rybki) w miejscu szczupakowym. Połowiliśmy dłuższy czas razem. Dostałem solidną porcję rzetelnych porad. Ogólnie dzień udany.
A jako że żona wyjechała z synem i cały dzień mogłem zagospodarować po swojemu, łowiłem dalej. Poszedłem w moje ulubione malownicze miejsce, ale okazało się, że rwący kanał między brzegiem a wyspą stał się kałużą z niewielkim prądem. Ryb tam nie było. Ale można było przeprawić się prawie suchą nogą na wyspę. A tam mnie jeszcze nie było.
Poszedłem na drugą stronę wyspy. Z tej strony jest główny nurt. Porzucałem chwilę, nacieszyłem oczy widokiem i zjadłem ostatnie kanapki, obserwując wodę. Byłem już siódmą godzinę nad rzeką i prawy biceps dawał się we znaki.
Początkowo nic nie wskazywało na to, że w wodzie są ryby. Co prawda jakiś białoryb pętał się tu i ówdzie, ale nie na taką rybę się wybrałem. Po dłuższym czasie coś się pojawiło. Wyglądało to jak ataki szczupaka. Nie zwlekając zabrałem się za zapinanie przynęty i... złapałem się sam. Złapałem się za nowiutką kamizelkę na jedną z kotwiczek woblerka (kupiłem wczoraj - mój pierwszy woblerek typu okonek). Powoli, delikatnie i bardzo ostrożnie zacząłem się wypinać. Szło słabo, bo zadziorek na haczyku dobrze trzyma tekstylia (chyba muszę zacząć likwidować zadziorki). Zanim się odpiąłem z kotwiczki, zapiąłem się drugą... Około dziesięciu minut uwalniałem się z tej piekielnej przynęty, tracąc nadzieję na rybę. No ale w końcu się udało. Zarzuciłem woblerka raz, drugi i trzeci. Nic nie brało, ale cieszyłem się jego pracą. Trzeba przyznać, że i dobrze sobie drgał i nieźle świecił bokami. Chyba spodobają mi się woblerki.
Łowiłem tak sobie i niezbyt długą chwilę, już z postanowieniem, że teraz każdy krok będzie mnie zbliżał do domu. Aż tu nagle coś się zapięło i od razu odjechało. Po raz pierwszy w życiu zapracował mi hamulec. Musiało być więc coś dużego. Nastawiłem się już na długą i zaciętą walkę, ale ryba okazała się być bardzo spolegliwą. Dała się wyholować na brzeg prawie bez oporu. Nieco buntować się zaczęła, kiedy się do niej zbliżyłem z wyciągniętą ręką. Ale wtedy na walkę było już za późno.
Ta rybko to pierwszy przedstawiciel trzeciego złapanego przeze mnie gatunku. A jednocześnie moja największa ryba. A jest nią... uwaga, uwaga... boleń! O długości 63 cm.
Wiem, że rekord nie powala, ale dla mnie jest to osobisty sukces.
A jutro łowię z bratem. Brat coś tam kiedyś łowił z kolegami. Jakieś płotki czy uklejki, ale o spinningu nie ma pojęcia. Nie ma też własnej wędki, więc będziemy się jakoś musieli dzielić jedną. Ale może szczęście znów dopisze?
_________________ Rekordy:
okoń: 24 cm
szczupak: 50 cm
boleń: 63 cm
płoć: 22 cm
krąp: 21 cm
ukleja: 18 cm
wzdręga: 22 cm
kleń: 25 cm
leszcz: 1 kg
Pomógł: 5 razy Wiek: 28 Posty: 117 Otrzymał 34 piw(a) Skąd: Brzeg
Wysłany: Sob Wrz 07, 2013 18:36
Gratuluję bolka. Szkoda, że zdjęcia nie zrobiłeś.
Ja łowię 4 lata prawie tylko i wyłącznie na spinning i nie złapałem niestety jeszcze bolenia godnego uwagi .
Cytat:
W każdym razie później wybrałem się ze znajomym wędkarzem (typowa znajomość znad wody) na jedną z jego miejscówek. On wyciągnął dwa okonie, ja miałem branie (bez rybki) w miejscu szczupakowym. Połowiliśmy dłuższy czas razem. Dostałem solidną porcję rzetelnych porad. Ogólnie dzień udany.
Moim zdaniem najlepsza forma nauki wędkarstwa, ale to też zależy od nauczyciela .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.